literature

Mello x Matt.

Deviation Actions

Published:
3.8K Views

Literature Text

-moje kochane słoneczko… moje puci-puci… czekoladowy misiaczek!- mówił Matt, układając usta w „dzióbek”. Stał nad zgrzytającym zębami ze złości Mello, który gniótł w palcach tabliczkę czekolady- moja ty czekoladko… bombonierko!
-CZEGO TY ZNOWU, KURWA, CHCESZ?!- ryknął Mello, i w geście desperacji cisnął pogniecioną i lekko roztopioną czekoladą w przyjaciela.
Oczywiście, trafił idealnie. Prosto w czoło. Czekolada pozostawiła po sobie brązowy ślad na skórze, poplamiła grzywkę, gogle, przylepiła się do oczu, rzęs i zsunęła się z twarzy rudzielca, pozostawiając za sobą podłużny, lepki ślad. Przez chwilę zatrzymała się na bluzce a potem upadła z cichym plaskiem pod nogi Matt’a. Oczywiście, pobrudziła mu też skarpetki.
Rudzielec wpatrywał się przez chwilę oniemiałym wzrokiem w przyjaciela. Zamrugał kilkakrotnie, chcąc pozbyć się czekolady, skapującej mu na oczy. A Mello już przygotowywał się na atak. Czekał na gorzkie słowa wyrzutu, karcący ton i kłęby dymu, którymi otaczał się Matt, chcąc uspokoić zszargane nerwy.
Ale nic takiego się nie stało. Matt zacisnął usta w wąską kreskę i odszedł do łazienki, po drodze zdejmując z siebie gogle i bluzkę. Mello obserwował go i zastanawiał się, jaką karę dostanie.
Po chwili cały dom wypełnił szum prysznica.

Ciche stąpanie mokrych stóp po zimnej podłodze.
Mello zacisnął mocniej oczy i starał się uspokoić oddech. Udawał, że śpi, chcąc odwlec kłótnię. Spodziewał się, że za chwilę zostanie wyrwany ze snu a Matt urządzi mu karczemną awanturę. A jednak, o dziwo, nic takiego się nie stało. Rudzielec przeszedł obok niego obojętnie a Mello zdecydował się uchylić lekko oczy.
Matt grzebał w szafie i klął pod nosem jak najęty. Wokół bioder miał przewiązany tylko wilgotny ręcznik. Po chwili rudzielec znalazł czyste ubrania i poszedł do łazienki się przebrać.
Jest bardzo źle.- pomyślał Mello – zabrudziłem jego najświętsze gogle. Ciekawe, ile będzie się na mnie mścił?

Następnego dnia, Mello miał już wszystkiego serdecznie dosyć. Od momentu, gdy wyrwała go ze snu paląca potrzeba zjedzenia czekolady, minęło piętnaście minut. I to było chyba najgorsze piętnaście minut w jego życiu. Bo nigdzie nie znalazł ani kawałka czekolady. Nie było jej pod łóżkiem, w szafce w kuchni, pod stołem, na telewizorze, w szafie z ubraniami, pod komodą, obok wycieraczki, za pralką, a nawet w jego tajnej skrytce: za doniczką z małym, mizernym kwiatkiem, którego zawsze zapominali podlewać.
Poza tym, Matt’a nie było. Pewnie poszedł do sklepu po papierochy. Mello miotał się po domu, wyjąc za utraconym skarbem. Już myślał, że te katusze w samotności nigdy się nie skończą, gdy do domu wszedł Matt, owiany szarym dymem z papierosa.
-MATT! NIE MA MOJEJ CZEKOLADY!- jęknął rozdzierająco blondyn i chwycił się za włosy.- KTOŚ MI JĄ UKRADŁ!
-spokojnie. To moja sprawka. Musisz przejść na odwyk. Za dużo cukru i robisz się nadpobudliwy. Świadczy o tym wczorajszy incydent.
Mello drgnął i odjął ręce od głowy.
A więc to jest jego zemsta. Kara za pobrudzenie dwóch szkiełek, osadzonych w obrzydliwych oprawkach. Jego gogli, które kocha bardziej, niż…
…niż mnie.
-więc jeśli ja jestem na odwyku, to ty też musisz.- Mello chwytał się tej myśli niczym tonący brzytwy
-nie. Bo ja przez palenie nie jestem agresywny.- prychnął Matt a blondyn poczuł, że z nim nie wygra. Wygiął usta w podkówkę, odwrócił się demonstracyjnie plecami do Matt’a, fuknął, prychnął, odkaszlnął i odczekał na efekt.
Matt usiadł na kanapie i jakby nigdy nic, zaczął grać w gameboy’a .
Nie to nie. Błagać nie będę.- pomyślał Mello i naburmuszony usiadł na łóżku.
Kilka minut później jęczał u stóp Matt’a o przebaczenie.
-posłuchaj.- westchnął Matt- to dla twojego dobra.
-jasne! Akurat uwierzę!- mruknął Mello i wrócił do łóżka.
I nagle go oświeciło.
Skoro on zabrał mi czekoladę, ja zabiorę mu papierosy.
Tłumiąc w sobie diabelski chichot odczekał, aż Matt pójdzie do łazienki. I wtedy przystąpił do akcji.
Najpierw zabrał papierosy, które leżały na kanapie i na stole. Potem te z kuchni, przedpokoju, spod dywanu, z balkonu, z parapetu, z szuflady ze sztućcami i nawet te z klosza starej lampy, która od dawien dawna nie działała.
Zbiegł do piwnicy i ukrył łup w pustych słoikach po ogórkach. Pędem wrócił do mieszkania i spojrzał na zegarek. Cała operacja nie zajęła mu więcej niż pięć minut.
Po kilku sekundach Matt wyszedł z łazienki. Niczego nie przeczuwając, sięgnął po papierosy, które leżały na kanapie. Potem sprawdził, czy nie ma ich na stole. Po chwili okrążał całe mieszkanie, w poszukiwaniu papierosów. Gdy nigdzie ich nie znalazł, spojrzał wściekły na Mello, który uśmiechał się niewinnie.
-coś się stało, Matt?
-ależ nie… w sumie, to nawet lepiej, że nie palę. Mogę się teraz zająć tobą.- na twarz Matt’a wpełzł lekki, chytry uśmiech, który mógł oznaczać wszystko. Ciało blondyna przeszył dreszcz niepewności.
A Matt szedł powoli w jego kierunku. Gdy znalazł się dostatecznie blisko Mello, zarzucił mu ręce na szyję i przysunął swoją twarz, do jego twarzy
-wiesz i wcale się na ciebie nie gniewam, że schowałeś mi papierosy.- wymruczał cichutko, lecz chytry uśmieszek nie zniknął.

-no? Powiesz mi, gdzie schowałeś papierosy?- wyszeptał Matt prosto w ucho blondyna. Mello wzdrygnął się, chcąc odpędzić od siebie zalewające go pożądanie i westchnął
-są w piwnicy, w słoikach po ogórkach.
Matt nie mówiąc ani słowa, ubrał się i wyszedł. A Mello poczuł, że wpadł w pułapkę.
On wcale nie chciał seksu.- pomyślał z goryczą.- on chciał się tylko dowiedzieć, gdzie są papierosy.
Zgrzytając zębami ze złości, ubrał rzuconą w kąt bluzkę i dopiął rozporek. Zagryzając usta, starał się powstrzymać cisnące do oczu łzy.
Nienawidzę go, nienawidzę go, nienawidzę go.- powtarzał w myślach niczym mantrę. Matt wszedł do mieszkania uśmiechając się promiennie i trzymając w dłoniach mały stosik paczek papierosów. Zobaczył zaciętą minę Mello i zaśmiał się cicho. Odłożył papierosy na stolik i usiadł obok blondyna, który odsunął się od niego z niechęcią.
-Mello.- powiedział łagodnie rudzielec.- Mello, nie dąsaj się. Jak będziesz grzeczny to powiem ci, gdzie jest twoja czekolada.
Blondyn spojrzał na niego roziskrzonymi oczyma i skinął lekko głową.
-a teraz, pozwól, że dokończymy to, co zaczęliśmy.- wyszeptał rudzielec i pochylił się, by pocałować Mello.

A czekolada najspokojniej w świecie spoczywała w piwnicy, na półce pod słoikami po ogórkach kiszonych.
speszjalowo for Mello-Gocha, znanego również jako Inai Nerse.

nie powiem, by to opowiadanie było dziełem wybitnym, ale no cóż... ważne, że jest D:
© 2008 - 2024 BadChocolateBear666
Comments18
Join the community to add your comment. Already a deviant? Log In
sayosuru's avatar
awwwwwwwwwwwwww.
ave kiszone ogórki! <3